Wysmażyłem sobie obiad z dodatkiem żurawiny, której nienawidzę. Zjadłem wszystko, z wyjątkiem żurawiny starannie zsuniętej na brzeg talerza. Mam do siebie żal, za nieuszanowanie własnego wysiłku.
Na nowym profilu facebookowym dzieje się dokładnie to samo co przedtem, tylko nie ma dostępu do kilometrów przeprowadzonych rozmów z różnymi osobami. Te osoby, póki co, widzą co prawda w okienku rozmowy słowa napisane przez siebie, ale moich odpowiedzi i pytań tam nie ma. Dobre chociaż to, przynajmniej nie mam poczucia, że obrabowałem kogoś z jego części znajomości. Mam znajomą, która bardzo poważnie podchodzi do takich rzeczy. Też tak kiedyś miałem, że kolekcjonowałem stare SMS-y, listy i inne takie rzeczy. Kiedyś to było okej, ale obecnie social media są tak skonstruowane, że liczy się wyłącznie to, co tu i teraz. Ponieważ gdy wejdziemy na stronę na facebooku, czy twiterze, zobaczymy pewien moment, ale za kilkanaście minut dotrzeć do niego podobnie będzie trudno, albo nawet niemożliwie. Wystarczy to porównać z gadu gadu i podobnymi, gdzie archiwum było estetycznie podzielone na osoby, dni, miesiące, lata. Teraz tego nie ma. Pozwolę sobie nieco patetycznie podsumować, że przeszłość i przyszłość się nie liczy, a żyjemy jedynie teraźniejszością. Brzmi to jak truizm, ale kiedyś "żyto" głównie przeszłością, a w XIX i XX wieku głównie przyszłością*. Dlaczego napisałem, że obecnie żyjemy bez przyszłości? Ponieważ wielkie koncerny filmowe robią poważne plany na sequele, serie i uniwersa na kilkanaście a Disney nawet na kilkadziesiąt lat do przodu. Podobnież, ale w innej dziedzinie - koncerny motoryzacyjne (tu mogę się mylić, bo Tesla i te sprawy). Tak czy siak, oni wyobrażają sobie, że za kilka lat sztuka filmowa będzie taka jak obecnie. Że za 15 lat ludkowie też będą chcieli iść na Star Wars i Transformers do kina. Że świat będzie wyglądał zasadniczo tak samo, jak teraz. Byłoby to im bardzo na rękę. Ciekawe, ile w tym myślenia życzeniowego, a ile PRAWDY, wynikającej z dostępu do danych.
słowo daję, wszedłem tu tylko, żeby napisać o tej nieszczęsnej żurawinie, której tak szczerze niecierpię, aż tu nagle - napompowałem takiej ilości waty słownej. Pogadać sobie - dobra rzecz.
*ktoś mądry prawdopodobnie to powiedział, albo głupi, w każdym razie nie wnikając czy PRAWDA, czy FAŁSZ, prowokacyjnie zostaje. (Należałoby przyjąć, że to nieprawda, skłaniałbym się ku temu, ale to teraz nieistotne). Żurawina fuj.