woodstock, woodstock,woodstock
Pojechałem.
Potrzebowałem czegoś takiego.
I się zakochałem.
W tych ludziach, w tym klimacie, w całym tym brudnym obozowisku namiotów.
Pięć dni w Kostrzynie.
I się skończyło.
I było pakowanie się, czułe pożegnania i obietnica, że spotkamy się za rok.
I był pociąg pełen ludzi, i czekanie na przystanku.
I była droga do domu.
Do cichego, spokojnego zadupia koło Dąbrowy.
I siedzę i wspominam.
Co dalej?
Bo czuje że zrobiłem coś źle.
Że wróciłem.