Teraz to wiem... w sumie może troche późno...ale jednak..(?)
Wiem,ze do pewnych decyzji trzeba dorosnąć...trzeba umieć pozwolić samemu sobie rozgraniczyć na ile moge pozwolić sobie na własna inwencje w tej sztuce...
niczym sztuka latania...najtrudniejsza ze sztuk (?)
Wielkorotnie chcialabym cofnac sie do moich cukierkowych lat dzieciństwa, w których miałam wszystko "za jeden uśmiech"...w którym moimi dylematami było dobrać odpowiednio sukienke dla porcelanowej lali...lala nadal jest,ale ja juz nie ta sama JA...Dojrzała?? Czy aby na pewno ?
Nie rozumiełam,ze moze byc ktos kto stanie sie jedna z najwazniejszeych osob w moim zyciu...Mogłam dla niej wszystko tymczasm nie zrobilam nic...Rozpieszczona smarkula?? Chyba tak;/