To miasto mnie wykańcza.
Zasrana stolica, psia jego mać.
Jak na ironie - wszyscy w rodzinie są tacy dumni.
"Martusia studiuje na Uniwersytecie Warszawskim. Martusia pracuje w Złotych Tarasach. Chcieli z Martusi zrobić managera, ale odmówiła bo studia. Mieszka w stolicy. Radzi sobie. - Ooo, to gratuluję!" Czego kurwa? I komu? Tym, którzy chwalą się wszystkim naokoło, a jeszcze ani razu od tych, co obdnoszą się z tym najbardziej nie usłyszałam, chociażby tego jak się czuję i czy sobie radzę?
Święty spokój z ich strony jest jak najbardziej wskazany, ale chociaż nie byliby hipokrytami i nie opowiadali, co to nie u mnie, gdy tak naprawdę gówno wiedzą.