Toruń.
Fatum i tym razem nie pozwoliła mi o sobie zapomnieć. Czasem go nienawidzę. Jednak innym razem dochodzę do zaskakujących wniosków. Czy to mozliwe że sie do niego w jakiś sposób przywiązałam? Wiecie coś na wzór toksycznego związku. To moje fatum, mój wałęsający się wiecznie za moimi plecami pech. To dzięki niemu mam tyle przygód i ciągle w moim życiu coś sie dzieje. Jakby nie dość wystarczający był fakt jak trudną drogę sobie obrałam. Jednak w chwilach taki jak te, mam ochote spkować to fatum do kartonu, owinąc pięknym ozdobnym papierem, przewiązać turkusową lśniącą wstążka i wysłać wprost do piekła. Bo mimo moich nieustannych żartów, jakaś moc pozwala mi wierzyć, że włąśnie tam nigdy nie skończymy. A koniec świata? Przecież stamtąd właśnie idę.
Skupisko negatywnych emocji.