Dzisiejszy dzień był iście szalony, tak jak szalony był poniedziałek. Bo jak mawiają: jaki poniedziałek, taki cały tydzień. xD
Tak więc obudziłam się o 7:00, tzn. budzik mnie obdził, spojrzałam na plan i doszłam do wniosku, że nigdzie nie idę. Jedynie spać dalej. A dlaczego? Bo od samego rana miałam wykłady straaasznie nudne i znając mnie i moje możliwości...zasnęłabym. Przestawiłam budzik na 12:00 i ani sie spostrzegłam już spałam. Śniło mi się coś, nie, to nie był sen erotyczny. A może? xD W każdym razie obudziłam się, a raczej obudził mnie tym razem telefon. Od Oli-koleżanki z grupy. :| O co jej może chodzic?-pomyslałam. Jak się okazało mieliśmy dzisiaj labolatorykę z chemii nieorganicznej na zaliczenie! :O Jaaa to mam łeb! Kompletnie o tym zapomniałam! Wystrzeliłam z łóżka niczym z procy, zdążyłąm się ubrać, zrobić oko, wziążć notatki, fartuch i dzida na autobus. Zdążyłam. :)
Na stole była przygotowana zlewka, a w niej mieszaniana dwóch roztworów gr. IV i gr. V. Celem było wykrycie jakie kationy znajdują się w naczyniu. Dość skomplikowane, ale dzięki wszelkiego rodzaju pomocom [Gandzia ma łeb nie nod parady xD] poszło jak należy. Zaliczone. :) Ihaa!
Marzerując do Oli na kawoszcza^^ spotkaliśmy po drodze kolegę Marcina. Przyłączył sie do nas. Na miejscu doszliśmy do wniosku, że zgłodnieliśmy, więc wybierzemy się na kebaba. Przemierzyliśmy masę drogi, goniliśmy tramwaj, gdzie Marcin zrobił przedstawienie i poprosił o bileciki do kontroli. Jedna zdesperowana babcia szybko rzuciła się do kasownika, po czym ten dodał zwyczajnie:"Żartowałem" z rozbrajającym uśmiechem, następnie znowu szliśmy tylko po to by na miejscu, gdzie zdaniem naszego żartownisia to najlepsza knajpa, gdzie sprzedają kebaba, okazał się, że musimy czekać 45 min. na mięso! A wrr! To stanowczo za długo. Tak więc poszliśmy szukać czegos dalekej. Padło na pizzerię. Na szczęście tam już nie kazali nam czekać. xD W trakcie konsumpcji okazało się, że za poł h mamy ćwiczenia z matmy. O fuj! Bralismy pod uwagę różne warianty: Iść juz teraz; nie iść wgl; iść i spóźnić się przysługiwane nam 15 min. Staneło na trzeciej opcji i o dziwo zdążyliśmy co do minuty! Hah! Crazy'ole! Na szczęście pani mgr nie pytała o przyczynę naszego spóźnienia. :)
Po ćwiczeniach z matematyki i przerwie trawajacej prawie 2h czekały na mnie kolejne wykłady. Tym razem z grzybów. Jednak i na te nie poszłam, bo po co [?] skoro będa umieszczone na stronie internetowej uczelni? xD Tita-rita ]:->
Pognałam szybko na autobus i jestem już w domu. Teraz zostalo mi jedynie przygotowywać sie na kolokwium z Systematyki i biologii grzybów, które będzie jutro.
___________________________________________________________________________________________________
Kocham :*