No i jak zwykle mi nic nie wychodzi. Masakra.
Innym pomoc i doradzic umiem a sobie samej niestety nie.
Ciekawe kiedy ja znajde swoj ideal , i sie zakocham... Bo samotnosc zaczyna mnie coraz bardziej dopadac.
I nie chodzi tu o przyjaciol kumpli czy znajomych. Bo oni sa i beda. Chodzi o jakas bliska duszyczke.
Zreszta jakos latwiej jest jak sie ma to poczucie ze sie jest dla kogos waznym i przez kogos kochanym. I zawsze mozna na ta osobe liczyc. Teraz jeszcze sie zimno robi i przydalo by sie 36,6 stopni obok. Moze by sie przez zycie lzej szlo.
A dzis duzo sobie uswiadomialam i przemyslalam. Zrozumialam.
Chyba najwyzszy czas dorosnac Ganjuu....