Z Dakotą. Zawody Budzisław.
Tak, znowu dłuuga przerwa na fbl :P.
Przez ten czas tyle się wydarzyło, że szok!Jednak to nie dotyczy koni, bo z nimi to wręcz przeciwnie- kilka treningów opuściłam przez inne sprawy, ale jakoś... nie żałuję (tak, coś ze mną nie tak się dzieje :O). Ale tutaj nie będę się na prywatne tematy rozwodzić tylko te 'końskie' ;).
Ostatnio w sobotę ujeżdżonko na Dakocie i na koniec kilka niskich skoków . Podobała mi się. Potem wsiadłam jeszcze na Dratwe żeby poćwiczyć i rozluźnić biodra bo nadal są za sztywne. Na niej też kilka skoków. I też fajnie na niej było. Niedawno byłam u Agi więc zajrzałam do Legendy i jej źrebaczka, Laguny (ja nazwałam ;D). Pasły się i potem weszły sobie do stajni. I tak mnie pokorciło... wzięłam jakieś zgrzebło, szczotkę i bez kantara ani niczego ją czyściłam z otwartym wyjściem na pastwisko, mając nadzieje że zaraz na nie nie wypruje :). Nie mogłam znaleźć ogłowia a więc... hmm, na spontana, w krótkich, białych spodenkach, bez siodłą, po ok. pół roku przerwy od jazdy (dotyczy konia :P) założyłam kantar ze sznurkiem po bokach i zdziwienie, bo Legenda mega spokojna i posłuszna :O :D. Jakieś 15min. pojeździłam, bo nie chciałam jej i małej zamęczać.
Dziś miałam jechać na jazde, ale zapomniałam x). Tzn. przypomniało mi się jak byłam w połowie drogi w Koninie, a z powrotem nie dałabym rady zdążyć...