Podtrzymuję swoją opinię o styczniu: jest upiorny. I to dużo bardziej niż mi się wydawało. Najgorzej, kiedy w powietrzu unosi się metaliczny smród strachu, a człowiek nie może zrobić absolutnie nic, żeby zapobiec cierpieniu.
Okazuje się, że ból bliskich jest gorszy niż ten, którego sama doświadczam.