Z Kanonem na trippelku i próby potęgi. Dolecieliśmy kawałek ponad metra, wiec jak na początek to jest dobrze.
Jakaś nowość pod moim tyłkiem. Zresztą nowością jest, że zaczęłam skakać nie dbając o dobro moich kostek, łydek i biodra (nawet ostatnio spadłam, ale po mistrzowsku na nogi). Musimy trochę nad sobą popracować i na maj będziemy gotowi. Na wyższe przeszkody przydałoby się już inne siodło, bo daw mag mnie blokuje, chociaż z drugiej strony noga nie lata i takie tam dylematy.
Roksi i Minister, bójcie się sobotniego starcia z nami! :-)