Całe życie wywróciło mi się do góry nogami.
Szczerze mówiąc, patrząc rok wstecz, nawet krócej jak ten rok, miałam zupełnie inne wyobrażenie na temat przyszłości. Inne wartości, inne plany. I żyłam w zupełnie innym stylu.
I gdy okazało się, że wszystko ułoży się zupełnie inaczej, zdałam sobie sprawę, że to moje "do góry nogami" jest porządkiem, na który tyle czekałam. I to nie teraz wszystko jest rozwalone, ale było kiedyś. Totalny bałagan. I na całe moje szczęście to Ty mnie z niego wyleczyłeś.
Jestem pewna, tak jak tego, że nasze szczęście będzie trwało już zawsze, że gdy wkraczałeś w moje życie, nie miałeś pojęcia ile dla mnie robisz. Jak wiele we mnie zmieniłeś na lepsze. Jak dużo udało Ci się naprawić, mimo że wcale się o to nie starałeś. I za te zmiany, zmiany na lepsze, będę Ci wdzięczna do końca.
A w ramach wdzięczności obiecuję kochać Cię coraz mocniej, uwielbiać każdą cząstkę Ciebie z rosnącą siłą i nigdy nie zwątpić, że jesteśmy stworzeni dla siebie. Każda sekunda mojego życia oddana jest Tobie - i jakkolwiek to nie brzmi - ja też jestem. Oddana Tobie całkowicie. Jak nigdy wcześniej, nikomu innemu.
I wiem, całkowicie w to wierzę, że kolejne dni będą nas w tym umacniać. A każdy problem rozwiążemy, poradzimy sobie z każdym zawirowaniem, bo łączy nas coś mocniejszego, niż mogłoby się wydawać.
A w przyszłości połączy jeszcze bardziej...
Ukryty tekst, który nic nie wnosi do notki ale jest specjalnie dla mojego szczęścia :)