nie mam żadnych wybitnych zdjęć, a że ostatnio mój facebook zdominował kot numer dwa, oto zdjęcie z kotem - numerem zawsze jeden i psem, w życiu moim - jedynym.
przez tak bardzo długi czs wydawało mi się, że jesienne smutne humory mi już nie grożą. rok temu (może nawet dokładnie rok temu) miałam największego doła w historii mojej największej miłość, wygląda na to, że wczorajszo-dzisiejszy nawet jest większy. głupi śnieg, bolące plecy, spóźniający się okres i wreszcie Lincoln, którego nie ma sprawiły, że musiałam włączyć photobloga i wyżalić się światu, niczym [chciałam tu napisać "każda nastolatka XXI wieku, po czym uświadomiłam sobie, że nie jestem już nastolatką! i jakoś tak, jeszcze bardziej mnie to dobiło.], niczym być może każda dwudziestolatka XXI wieku.
to się wyżaliłam.
swoją drogą, zauważyłam, że moje życie dzieli się na to, co mówię Lincolnowi i co mówię Lincolnowi i każdemu innemu. nie do końca jestem przekonana, czy to zdrowe.
__________________________________
55 to więcej, niż 42.
czy "więcej" jest tu rzeczą dobrą,
czy złą?