chciałam tu coś napisać, że lenistwo > abmicje, ale (och, po raz ktory to już?) postanowiłam, że od jutra będzie inaczej.
przez kilkanaście jeszcze godzin mogę delektować się zdaniem "nie znamy się nawet rok". bo to takie zabawne.
z okazji tego, że jutro (a w zasadzie dziś) wieczorem nie będę już mogła tak mówić, z okazji tego, że rok temu przysiadło się do mnie na kolację dwóch dziwnych chłopców, z okazji tego, że jeden z nich okazał się być wszystkim (tak po prostu wszystkim), każdemu czytającemu życzę miłości bez wątpliwości. bez "może to dopiero przyjdzie", bez "daj mi trochę czasu", bez "muszę to przemyśleć". życzę nie mylenia miłości z przyzwyczajeniem do kogoś. życzę miłości, która potrafi przetrwać próby czasu i odległości, która za nic ma wątpiwości ze strony wszystkich obok. życzę miłości, która oducza (tak po prostu, niespodziewanie, bezboleśnie) głupich nawyków, które kiedyś sprawiały problemy. miłości, która nie patrzy na przetłuszczone włosy, nie czuje braku prysznica, ma za nic chodzenie w tym samym, brudnym dresie przez tydzień. takiej miłości, która daje poczucie, że nie trzeba nic w sobie zmieniać. życzę tego, bo z kilkumiesięcznych badań empirycznych, oparych na niesamowitych doświadczeniach, które przeprowadziłam wynika, że miłość taka daje dużo szczęścia, radości i motywacji, nawet jeśli przez nią (dla niej?) wypłakało się ocean.
_______________________________
niech mówią, że tak się tylko zdaje nam