Zdjęcie jeszcze z którejś niedzieli :)
Weekend:
Piątek u Kuby impreza PRL. Flaczki, śledzie, smalec i wszystko z tamtej epoki. Panowie wyglądali zjawiskowo, przylizane grzywki, kolorowe koszule i stylowe krawaty od taty!
W sobotę, no coż jakoś nie mogłam wstać z łóżka. Nino zrobiła mi omleta, który uratował mi życie.
Po południu bylismy w Sochaczewie na 5 urodzinach Szymka- chrześniaka mojego Tomka. Pyszne jedzonko, prześliczny tort. Robiłam bransoletki z Zuzią i cieszyłam się z uroczej Poli- 2 letniej pani doktor w okrągłych lenonkach i dwóch kucyczkach.
W niedzielę pracowałam w Bj Studio jako animator śnieżynka na imprezie świątecznej. Impreza była w restauracji Belvedere w Łazienkach, gdzie własnie byłam tydzień wcześniej z Tomkiem, więc fajny zbieg okoliczności. Byłam odpowiedzialna za prezenty i wydawanie ich grzecznym dzieciom!
Po 3 godzinach "ciężkiej" pracy :P poszliśmy zajadać się pysznościami.
Moje top 2 to:
łosoś w białym winie z maslanymi kluseczkami oraz ciasto czekoladowe z chrupiącym pistacjowym spodem.