Poranek nad Morskim Okiem - widok na Mięguszowieckie, Cubrynę, Mnicha (a propos Mięguszowieckich- to tak krótko wpomnę- dziś znów śmiertelny wypadek w Tatrach; ktoś spadł z Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem...).
Dzisiaj bardzo rarytasowy (bo wolny od załatwień) dzień. Jutro znów coś, gdzieś... Nawet jeśli nie, to mam zamiar jechać do Agi :). Ale póki co... oprócz krótkiego spotkania z Osobą Potrzebującą... słodkie lenistwo, czytanie książek, leżenie w słońcu, tęsknota za tym, co było (między innymi z powodu dziwacznych snów, kilku nieprzespanych godzin w nocy), lęk przed tym, co będzie (głównie przez nie tak już odległe studia). A właśnie, stwierdzam, że cuda jednak się zdarzają, że są, istnieją, że trafiają się nawet i NAM samym. Kocham UJ. Zobaczymy, co będzie dalej.
Jesienne (już) powietrze pachnie tak znajomo, ściska za gardło, przywołuje wspomnienia, zmusza mózg do ciężkiej pracy. Drzewa, wciąż zielone, chwieją się na wietrze skąpane w złocistym blasku; takie światło jest tylko teraz, na przełomie września i października. Miłe dla oka, mamiące, dobre do zdjęć. Człowiek się łudzi, że tak będzie ciągle, że nie nadejdą ponure dni, zima. Dziwne, jak niektórzy ludzie potrafią zmienić się w tak krótkim czasie, eh.
Spadam do altanki czytać książkę. Wieczorem czekają mnie najlepsze, najzdrowsze zajęcia :).
All the pretty stars shine for you, my love.
Am I the girl that you dream of?
All those little times you said that I'm your girl
You make me feel like your whole world...