I kolejne. Byłoby naprawdę fajne, gdyby ten balon mi nie zasłonił twarzy :D. Ale... może to i lepiej. Nie będzie idealnie.
Od rana boli mnie głowa, nie wiem czemu. To chyba przez niskie ciśnienie. Na razie sprzątam, później mam w planie się trochę pouczyć (!), już nawet przygotowałam sobie stosik książek, fiszki... Ambitnie, możnaby powiedzieć. Czy coś z tego wyjdzie - nie wiem, bo wspomniana głowa i jeszcze nie wspomniany leń (po tylu miesiącach wakacji nie ma się co dziwić). Oprócz tego poczytam, może porysuję, wieczorem gdzieś z kimś, jak często w soboty. No i tak dzień zleci. Nic ciekawego, naprawdę. Śmiesznie :).
Cieszy mnie słońce za oknem. Nienawidzę, nie chcę tej drugiej, gorszej połowy roku.
Naprawdę super by było, gdyby się udało jeszcze raz w tym sezonie pójść w Tatry! <3
Koniec, bo to nie czas ani miejsce na rozpisywanie się (jak już nieraz podkreślałam). Muszę sobie kupić ten kalendarz.
It's ok.
We've got days to be.
Oh, no one's perfect,
Tomorrow you'll see.