Bez Tytułu
Tak bardzo pozostali sami,
tak bardzo bez jednego słowa
i w takiej niemiłości, ze cudu są godni -
gromu z wysokiej chmury, obrócenia w kamień.
Dwa miliony nakłądu greckiej mitologii,
ale nie ma ratunku dla niego i dla niej.
Gdyby ktoś chociaż stanął w drzwiach,
cokolwiek, choć na chwilę, zjawiło się, znikło,
pocieszne, smutne, zewsząd, znikąd,
budzące śmiech albo strach.
Ale nic się nie zdarzy. Żadne, samo z siebie,
nieprawdopodobieństwo. Jak w mieszczańskiej dramie
będzie to prawidłowe do końca rozstanie,
nie uświetnione nawet dziurą w niebie.
Na ściany niezachwianym tle,
żałośni jedno dla drugiego,
stoją naprzeciw lustra, gdzie
nic prócz odbicia dorzecznego.
Nic prócz odbicia dwojga osób.
Materia ma się na baczności.
Jak długa i szeroka, i wysoka,
na ziemi i na niebie, i po bokach
pilnuje przyrodzonych losów
- jak gdyby od sarenki nagłej w tym pokoju
musiało runąć Universum.
Wisława Szymborska.
Nie chce mi się pisać. Jakiś taki beznadziejny ten dzień od samego rana. A ten wiersz to nie wiem akurat ten, a nie jakiś inny dodałam, bo ten wcale nic nie okazuje "mojego", ale jest dosyć fajny i to jest jedyny powód dla którego mogłam go dodać. Łooo, ale zdanie po Polsku sformułowałam heh, ale cóż. Buziam Was, prawie wszystkich.
Inni zdjęcia: Prawie Palenica. ezekh114Na tyłach. ezekh114... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24