heeeej.
eh, juz mało tu wchodze, ale nie mam czasu. egaminy, nauka, i inne sprawy.;/ ostatni miesiąc tego roku.. jakoś szybko zleciało. w sumie jak kazdy chyba.
jest jakoś dziwnie.. jak to możliwe, że można nienawidzieć tak bliskiej osoby, która 'była' przez całe życie przy mnie... heh, chociaz moze nie do końca była.. bo to w sumie dziwne być przy kimś dzien w dzień ,a prawie w ogóle go nie znac.
tak troche mam tego wszystkiego dość, chce zeby wszystko sie w koncu ułożyło... żebym nie musiala sie niczym martwic.. ale to chyba nierealne marzenie. tak wiele rzeczy mnie gryzie, ale przecież nikomu o tym nie powiem. nie chce sie nad sobą rozczulac. najlepiej, zeby wszyscy mysleli, że jest ok.. tak to najlepsze rozwiązanie. :)
tydzień temu była wycieczka. 26.11.13 taak, tej daty chyba długo nie zapomne. tyle stresu, przez jedną glupote. jeszcze wszyscy muszą nam o tym ciągle przypominac. s u p e r . niby wyszlismy z tego cało, ale tak cos czuje, ze to dopiero początek naszych problemów. xd ehh, jakos to bedzie trzeba myslec pozytywnie. ;)
glupie serce.. :c </3