Chyba przechodze jakieś załamanie, kolejne zresztą.. ale uwierzcie, że czasem nie mam motywacji. Mam dość swojego ciała, choć nie jest grube. Wiem, że muszę zapracować na to żeby być szczupła, ale jestem z tych ludzi którzy wolą nie jeść nic niż wejść na 10 minut na rower. Kiedyś bardzo lubiłam jazde rowerem itp. teraz jakoś nie mam ochoty. Kolejna moja okropna wada to to, że nie lubię czekać a już tym bardziej nie lubię czekać na efekty diety. Każdy dzień trwa dla mnie wieczność.. chore -.-
Dlaczego musi być efekty jojo i tłuszcz zbierający się w każdym możliwym miejscu?
a utrata wagi to efekt miesięcznych albo nawet i rocznych diet.
Często przeglądam blogi dziewczyn które ważą po 40/5 kilo i uważają, że są grube i muszą się odchudzać.. i zadaje sobie pytanie czy ja kiedykolwie też będę miała ten problem? Bardzo bym chciała stanąc na wadze i zobaczyć te ukochane 50 kg i powiedzieć sobie, że to za dużo, że stać mnie na mniej. Jestem słaba. Już nie mam ochoty ani jeść ani nie jeść. Nie mam ochoty na nic. Mam dość.