nie było mnie tu równe dwa miesiące. przez ten czas zdążyła nadejść wiosna, zaliczyłam chemię, minęły ferie, ogólnie trochę się działo. najważniejsze jest to,że minęła zima i nadszedł nowy czas. więcej energii,więcej siły, więcej słońca. nie wiem,czy inni też tak mają, ale często jest to przełom o wiele bardziej odczuwalny niż nowy rok. sylwester to tylko jeden dzień, rzadko nagle udaje nam się wtedy wszystko zmienić,nawet jeśli co roku sobie to obiecujemy. (och wiem, w grudniu będe mówiła inaczej) ale teraz jestem pewna,że zaczynam nową przygodę, która będzie trwała aż do czerwca. w czerwcu zacznie się kolejna, jeszcze następna we wrześniu. myślę,że każda będzie o niebo lepsza od poprzedniej. to chyba jedyna rutyna w moim życiu.
zaczęłam czytać bukowskiego. "listonosz" jest taki genialny! o wiele lepszy niż siedzenie i pisanie na lekcjach. więc na tych nudnych wybieram pana charlesa. nauczyciel nie używa takich słów. i żaden nauczyciel tak nie wciąga, i am sorry kurwa..
nie wiem o czym pisać, jak zawsze, kiedy chcę to zrobić. przecież dzieje sie u mnie tak wiele,że spokojnie można by to rozdzielić na tuzin osób, ale albo mi się nie chce,albo nie wiem od czego zacząć. nieważne.
z rzeczy aktualnych: jutro przylatuje do nas londyn! powrót Maksa,mojego przyjaciela na całe 9 dni. za 3 dni przylatuje część druga,czyli Curt. do zobaczenia jutro na lotnisku o 23.
uwielbiam lotniska. nawet sobie nie wyobrażacie,jak wiele łączy mnie z tym gdańskim. przyloty i odloty włodka,pierwsze pożegnanie, adam i birgit, niemcy, i prawie 3 lata temu, kiedy pojechałam tam,w głowie mając tylko jedną osobę.. której wtedy jeszcze nie znałam.
nie chce mi się spać, ale jutro jest dużo dobrych filmów, poza tym mam ochotę już się położyć. BEZ SŁUCHAWEK tym razem. moja mp3 leży teraz w okolicy długiego targu jakieś 2 metry pod ziemią.
słodkich snów króliczki :D