Straciłam już chyba wszystko, przez siebie i swoje niekontrolowane zachowania. Bez wybaczenia. Nie poleciała łza, oczy już wyschły. Nie ufam sobie odkąd odkąd okryłam jak bardzo poplątałam sobie życie. Czekam na dzień, w którym bez żadnych zmartwień będę mogła powiedzieć 'jest okej, jestem szczęśliwa, na to czekałam'. A czasem mówiąc 'przepraszam' po prostu pokazuję, że mi zależy...