Potrzeba zmiany otoczenia dopada w najmniej odpowiednim momencie, kiedy nawal spraw spowalnia myslenie, usypia tworczosc i oddala przyjemnosci,ktore kiedys byly w zasiegu reki.
melancholia wraz z deszczem wkrada sie pod szczelnie zapiet plasz, ktory kiedys mial chronic przed monotonia.
Zamknac jeden rozdzial,zeby zaczac cos nowego.Ale jak? brak organizacji, brak silnej motywacji.
Dzis mam ochote rozplynac sie, rozmyc jak pogoda za oknem.
Zbiore sie do kupy razem ze sloncem...ale to pewnie moze potrwac.
Jestem istota cieplolubna, istota z potrzeba przebywania wsrod jaskrawych kolorow.
Dajcie troche tego cholernego slonca!!