Obudziłam się o 8.00 ale wstałam o 8.10 ogarnęłam się i wyszłam z domu o 9.05 Miałam wyjść 5 minut wcześniej, ale musiałam jeszcze buty zawiązać, bo mama krzyczała Autobus miałam o 9.52 Wysiadłam, poszłam z mamą do banku i poszłyśmy do przychodni, bo doktor przyjmuję od 10.00 ale robiła szczepienia, a pielęgniarka kazała nam przyjść o 14.20 według godzin ale zawsze się chodzi według kolejki, więc przyjmowała od 12.00 to poszłyśmy zobaczyć na rynek, który jest w środę, ale to tylko 5 minut drogi, więc poszłyśmy do supermarketu i kupiłyśmy makarony, zupkę chińską, ciastka, mandarynki, mięso. Wróciłyśmy się do doktor i byłyśmy pierwsze
Okazało się, że muszę jechać do szpitala, więc poszłyśmy do Bartka, pogadałyśmy i dałyśmy mu pieniądze. Poszłyśmy na przystanek i pojechałyśmy na miasto z którego trzeba było dojść do szpitala, ale lepsze to niż czekanie na autobus, który miał być za 1 godzinę Poszłyśmy na izbę przyjęć, później mój brzuch badał lekarz i tak mnie wymiętosił, że bolał mnie bardziej niż kiedykolwiek
Zadał pytania i kazał iść na badania
Pobrali mi krew i założyli wenflon na dłoni, bo po staraniach na ręcę okazało się, że mam głęboko żyły i jestem cała pokłuta, mam mnostwo siniaków i wszystko mnie boli
Był taki przystojny ratownik, więc udawałam silną, ale jak mi kazali oddać mocz do pojemnika to zmiękłam
Nie udało się to zmierzyła mi ciśnienie i znowu kazała, ale znowu się nie udało. Chciały mi dać coś do picia, ale powiedziały, że jak to wyrostek to kroplówka i dały mi kroplówkę i zaprowadziły do pokoju. W końcu się zmusiłam, a była to godzina 15.30 osikałam całą łazienkę i spodnie, ale miałam sweter, który później doktor mi zdjęła
Zadawała pytania, badała i przepisała na oddział dziecięcy. Pani Renata zrobiła mojej mamie kawe i poszukała mi spodni. Jakiś pan spisał co mi jest i poszłam. Miała być jakaś dziewczyna w moim wieku, ale właśnie ją wypisali i są tylko małe szkraby
Była kolacja której nie jadłam, bo nie chciałam. Poszłam na usg i nic nie pokazało. Nawet nie pamiętam ile dostałam kroplówek za to bardzo boli brzy odlączaniu ich. Przyjechał Bartek ze szczurkiem i Krzysztofem przywiozł mi wszystkie rzeczy o które prosiłam mamę i poszedł. Zadzwonił jeszcze ojciec, że wpadnie jutro po południu. Poszłam się myć i okazało się, że muszę oddać mocz na jakąś płytkę, ale tym razem nie zasikałam łazienki i spodni tylko rękę
Ciekawe co pokażą badania. Justyna mi nie odpisywała to pisałam z Alicją, Michałem, Oliwią, Piotrem, Weroniką i Pawłem
a teraz idę spać, bo padam