Dawno mnie tu nie było.
Udawanie, że jest okej,fałszywy uśmiech na twarzy, kłamstwa "i'm fine" i wiele innych potrafią wykończyć.
Dlaczego często jest tak, że osoby,którym mieliśmy wiele do powiedznia, z którymi kiedyś mieliśmy setki tematów, potrafiliśmy rozmawiać i pisać godzinami stały się po jakimś czasie osobami obcymi? Jedna wiadomość, a dzień/wieczór stawał się lepszy. Teraz mijajác się na korytarzu szkolnym, nie potrafimy powieć sobie nawet "cześć". Jedyne na co nas stać to patrzenie sobie prosto w oczy, mówiąc nimi "proszę, odezwij się", ale żadne z nas i tak się nie odezwie. Zależy nam na danej osobie, chcemy, żeby było jak wcześniej, ale nie potrafimy zrobić tego pierwszego kroku, aby cokolwiek się zmieniło. Ciągle żyjemy w nadziei, że będzie lepiej, że może jednak to, co było wróci, ale jeżeli nie odważymy się z tym czegoś zrobić to wszystko pozostanie tak, jak jest. Bywa też tak, że myśląc o tej osobie wszystko zaczyna się psuć. Próbujemy normalnie żyć, ale z dnia na dzień tak naprawdę jest coraz gorzej. Płacz do poduszki, ciągłe słuchanie dołującej muzyki, niechęc do wszystkiego, stopniowe zamykanie się w sobie. To niszczy.
Potrzebuje Ciebie,
Twojej obecności
I pomocy.