Nie panuję już sama nad sobą, nad swoimi myślami, uczuciami. Nie kontroluję swojego zachowania. Przychodzi moment, w którym ktoś próbuje Ci pomóc, a Ty zamiast cieszyć się z tego, potrafisz tylko wykrzyczeć tej osobie prosto w oczy, że nie wie co to ból, że nie zdaje sobie sprawy z tego jak cierpisz, jak wygląda życie po utracie kogoś, kogo się kocha nad życie, nie panujesz nad emocjami, nie potrafisz tego zmienić. Nagle jedyne co masz w głowie to trzy słowa "dziękuję, przepraszam, znikam". I w tej chwili wszystko się zmienia. Odcinasz się od ludzi, od świata, nie korzystasz z internetu, wyłączasz telefon. Pozostajesz w czterech ścianach sam na sam ze swoimi myślami, muzyką, łzami w oczach. Nie potrafisz już nic. Życie traci jakikolwiek sens. Nikt nie potrafi Ci pomóc, prócz tej jednej osoby, która wcześniej dawała Ci szczęście, pokazała, że warto żyć, JEGO. Uświadamiasz sobie, że jedyną rzeczą jakiej chcesz to usłyszeć od NIEGO 'nie odejdę, nie zostawię Cię, jesteś dla mnie wszystkim co mam, moim szczęściem', niestety wiesz, że to jest niemożliwe. On odszedł, wrócił do swojego dawnego życia, do dalszej zabawy uczuciami innych, szuka sobie nowej zabawki, Ty już dla niego nie istniejesz. Teraz pozostają Ci tylko wspomnienia i złamane serce, którego z dnia na dzień jest coraz mniej, znika. Wraz ze zniknięciem serca znikasz Ty, wszystko w Tobie umiera. Jedyne czego chcesz to poczuć się jak kiedyś, poczuć to szczęście, żyć ze świadomością, że ON nadal jest. Spędzić z NIM kilka chwil, za które oddałabyś wszystko.