SZAŁU NIE MA, DUPY NIE URYWA
A mnie trafia szlag. Nie dość, że jestem kurewsko przeziębiona, to w dodatku czuję się głupia.
Zastanawiam się, czemu ja zawsze muszę mieć gorsze oceny od Niego czy od Niej? To dla mnie za dużo.
Nigdy nie byłam jakaś super super mądra, żeby mieć co roku czerwony pasek czy, no nie wiem, żeby zaginać wszystkich po kolei.
Ale wkurwia mnie, że nie mogę z nimi pogadać o rzeczach, które dla Nich wydają się banalne, a dla mnie to totalnie obcy świat. I jeszcze mówią : NO PRZECIEŻ TO JEST PROSTE!
NIE, KURWA, TO NIE JEST PROSTE!
Mówią mi : '' gabii! Jesteś mózgiem z biologii! '' ale co to komu daje? Po pierwsze nie jestem mózgiem, bo to wszystko jest wyuczone na pamięć - jakby chcieli to też by tyle umieli, każdy by potrafił.
A oprócz biologii? No słucham?
Z polskiego właściwie ZAWSZE ' inspiruję ' sie Natalią,
z fizyki nie umiem podać nawet najprostszego wzoru na drogę,
z chemii czasem wiem o co chodzi, ale to tylko przypadek.
Z matematyką? Często wydaje mi się, że coś umiem, ale szybko rzeczywistość sprowadza mnie na ziemię.
Z geografii? NIC kurwa, nic.
A z informatyki? Za siedzenie przed komputerem mam 3, nawet w tym jestem beznadziejna.
I tak jest ze wzystkim, nie wiem w ogóle co ja robię w liceum, może powinnam iść do zawodówki?
Może wtedy byłoby lepiej... :/
Ja pieprzę, wiem, że to są kolejne obiecanki typu ' będę miała porządek w pokoju ', ale obiecuję sobie ( przypomnę sobie tę notkę we wrześniu ), że w przyszłym roku będę miała same 4 i 5. Trudno.
Im przychodzi nauka z łatwością, ja będę siedziała dzień i noc, żeby im dorównać.
Już mam dość tego uczucia, które co chwila przypomina mi, że jestem poprawiaczem humorów, a nie kimś, z kim można pogadać o wszystkim.
Dość tych myśli, które mówią " oo, patrz, dostała piątkę, zaraz przyjdzie ci pomachać kartkówką przed nosem i wyśmiać cię, że dostałaś 3 '.
Tyle mam do powiedzenia na ten temat, i wierzcie mi, źle mi z tym, cholernie.