Już nie umiem opowiadać komuś, potrafię tylko pisząc pamiętnik sama do siebie i to po tabletkach.
Więc dodam wpis.
10 września, 2012r. 12:35
Dzisiaj 6 tabletek sudafedu. Cały dzień nic, trzeba skurczyć żołądek. Tabsy zadziałały, nie jestem głodna, mam dziwny stan. Delikatna trzęsawka, suchość w ustach. Ciągle odnoszę wrażenie że ktoś wywołuje moje imię, jestem strasznie niespokojna i rozdygotana.
Dostałam okresu, cieszę się. Chociaż od diety i mii już mi zupełnie zanika, zwłaszcza w ostatnim czasie. Na przerwie ide po fajki, mam ochotę się wyłączyć. Za mną koszmarnie niespokojna noc, jednocześnie zdawałam sobie sprawę z tego, że mówiłam do siebie 2 godziny i jednocześnie dopiero potem się ocknęlam uświadamiając sobie że jest noc, nikogo przy mnie nie ma, a ja prowadzę monolog. Wstałam, jak zawsze trzęsąc się z zimna do toalety, stwierdziłam że jest ze mną coraz gorzej i gorzej, po czym połozyłam się spać dalej. Obudziła mnie mama, nieświadomie wyłączałam wszytskie budziki które dzwoniły. Sudafed dostałam od kolegi, który wziął 3, ja 6. Stwierdził, że jestm nienormalna. Gadałam z nim trochę.
Ciągle sę zatracam, zapominam co było rzeczywistością, a co działo się w mojej głowie. Jednocześnie czekam na chwilę, kiedy ojciec spyta mnie jak sobie radzę z żywieniem, bo sama nie potrafię tak po prostu mu powiedzieć że znowu jest to samo, tylko w bardziej zaawansowanym stopniu, a jednocześnie kiedy jest czas jak mógłby spytać zdaję sobie sprawę, że tchórzę, nie potrafiłabym wyrazić tego co czuję. Chyba najłatwiej komunikować mi się przez papier.
Tyle z wtedy.
Biegam co drugi dzień po 15km