Lubię gdy wolno czas przecieka mi przez palce. Nie spierdala jak pojebany, gdzie nie wiem jakim cudem upłynęło mi kilka godzin, tylko gdy każdą godzinę umiem rozłożyć na rzeczy, które wtedy robiłem. I nawet jeśli jest to coś, co może nie koniecznie wydaje się bardzo zajmujące dla kogoś, najczęściej nie żałuję tego czasu. Bo mnie to zajmuje.
Dziś cały dzień słucham muzyki. Nie jest ona tłem, bo nie gram. Jestem na niej skupiony, choć nie tak ekstremalnie jak nocami. Czerpię z tego przyjemność. Niby prosta rzecz, prawda ? Ale jakże dziś przyjemna. Nie wiem dlaczego, ale uśmiecham się, że tak jest.
Pustkę czuję. Leżałbym tylko na podłodze i przy Kosmicznych Wrotach palił paierosy. A od nich najprawdopodobniej dostanę zapaści. Lecz przestać nie chcę palić ich. Bo te małe dziwki pomagają. A własnie teraz ich pomoc pożądana jest. Innych zresztą też, ale na razie nie mogę na nich liczyć.
Potrzebuję pojechać do domu. Zamknąć się w moim pokoju i napić się wódki. Z sokiem porzeczkowym.
Co nie zmienia faktu, że z pracą stoję i chuja robię, tłumacząc sobie, że mam jeszcze czas. Lecz nie wiem do tej pory jak mam ją zacząć.
Wszystko się porozpieprzało,pomimo faktu, że naprawdę tego się nie chciało.