Postanowiłam sobie: STOP SŁODYCZOM!
to chyba największa moja zmora ;/
Czasem brak mi motywacji. Myślę sobie: "A chuj z dietą, będę jeść co będę chciała"
A że u mnie w domu barek cały czas jest zapełniony słodyczami, lodówka świżymi produktami nie potrafię się oprzeć pokusie.
Wtedy wyobrażam sobie jakąś moją grubszą koleżankę i pytam siebie, czy chciałabym tak wyglądać.
Potem wyobrażam sobie jakąś szczupłą koleżankę i motywacja wraca :D
Oooo albo jeszcze wyobrażam sobie siebie z jakimś chłopakiem, w którem jestem zakochana, albo który mi się podoba itp. I wtedy wiem, że muszę schudnąć, bo przecież nikt nie zechce pokazać się z kimś publicznie z jakimś pasztetem ;/
Jeszcze niecałe 2 tyg wakacji.
Byłam 2 dni temu na Orliku. Grałam w kosza i tenisa. Postanowiłam, że będę chodzić codziennie.
Ale lipa, bo przecież sama chodzić nie będę, a wczoraj koleżanka była zajęta, a dzisiaj na kacu. Drugą kol boli brzuch.
No i co z moich planów?! ;/
Wczoraj za to z młodszym bratem trochę pobiegaliśmy po dworze :D
Jejuu on jest taki chudy ;<
Tez kiedyś taka byłam...
Ale zaczęła się anemia, lekarze.
Potem lekarstwa, dojrzewanie. I tak przytyłam.
Obecnie waże już chyba 63 kg ;/ Nic nie schudłam ;/
A w ubiegłe wakacje ważyłam 58 ;/ Ja pierdole...
Nooo kurwa...