nie umarłam jeszcze.
Wszystko jakoś się toczy,
warsztaty>treningi>próby>szkoła>łóżko
i tak w kółko. Nie narzekam w każdym razie (aż tak) :)
tyyyle planów.
"(...) spędziłem w podróży dziewiętnaście lat, dokładnie tyle samo, ile do tej pory przeżyłem: w podróży po bezdrożach, ślepych zaułkach, często właśnie na ślepo. Ale ciągle szukałem. Dopiero po upływie tego czasu miałem w rękach narzędzie, które spełniało swoją funkcję. Od tej pory napędza mnie ono jak rozrusznik serca, jak magnes wyprowadza mnie z bezcelowości mojego życia, więcej, jak leczniczy balsam, niematerialny, lekki jak powietrze, uśmierza ból moich ran. I trzyma je w szachu. To narzędzie było dla mnie ostatnią drogą ratunku.
By nie stoczyć się w życie pozbawione znaczenia."