Wita Was z niezmiennie zawistnym uśmiechem Doryna (Frozyna chyba jeszcze nie wytrzeźwiała i z tego co widziałam na spacerze z moją świnką Pinky (tak, mam świnkę, zapomniałam się Wam pochwalić!) odsypia pod ławką w parku.
Jakiż nudny dzień dzisiaj spędziłam. Od rana postanowiłam ponownie rozjaśnić włosy, gdyż od czasu kłótni z Kubusiem muszę to robić sama. Pojechałam więc swoim zajebistym niskopodłogowym Porshe pod Polo Market, trąbiąc po drodze na kogo popadnie (takie moje pozdrowienie, nie wiem dlaczego inni kierowcy, zamiast też zatrąbić, pukają się w czoło). Zaparkowałam w straganie z truskawkami, robiąc niemałe zamieszanie. Właściciel mini-targu zaczął na mnie wrzeszczeć, co skwitowałam : uważaj pan na drugi raz, gdzie się ustawiasz i chciałam wykonać efektowny obrót na pięcie i wejść do sklepu. Szkoda tylko, że miałam szpilki i wpadłam prosto w objęcia straganiarza. W efekcie właśnie przed chwilą wyszłam z łóżka i ten teges... Coś tutaj podejrzanie pachnie truskawkami. Albercie, wypierdalaj z mojej kanapy! Boże, facet od truskawek obudził się właśnie w pościeli, biorąc Pinky za mnie. Jak można pomylić mnie ze świnią? Taak, tłumaczy się, że to przez tą ilość różowego. Wypierdalaj, powiedziałam! No, już sobie poszedł. Wreszcie mogę sobie wziąć działeczkę. Wyciągam z szafy pudełko po podpaskach today-tomorrow-always, ach i wciągam sobie kreseczkę... Znowu część spadła mi na dywan. Dziwnie to jakoś smakuje... Ty pierdolony kocie, homoseksualisto! Wypierdalaj! Oknem! Znowu mi naszczał na dywan, no. Ano ten. Wracając do rozjaśniania włosów - pojechałam ponownie do Polo i wzięłam pierwszy lepszy produkt, oczywiście za niego nie płacąc (wdzięk, urok, te sprawy). Dojechałam do domu, położyłam to coś na włosy, zmyłam wodą mineralną... i okazało się, że mam na głowie kurze jajo! Ohydny, żółty kolor. Chciał, nie chciał - musiałam udać się do Kubusia, przeprosić go na obcasach i przekupić nowym sztucznym penisem z serii stoję-24-na-dobę. Udobruchał się i znowuż jestem platynową blondynką. Ach, kocham homoseksualistów. Powiedziałam, spierdalaj, spedalony kocie?! Wybaczcie, muszę mu pomóc wyjść (naturalnie przez okno). Kurwaaaa, kto tu zamontował siatkę przeciw komarom? Aa, dobra, ja, zapomniałam.
Idę, przyjechała Frozyna. Suką policyjną, ale jest.
Pod ławką ją znaleźliście? Wykupiła tam miejsce, aa. Lecę pendraki, wróć, misiaki. Piszcie co tam u Was, odezwę się niebawem, adioooos.