Ponownie wita Was Doryna.
Tyle się ostatnio w moim życiu dzieje, że muszę to gdzieś opisać.
Przez ostatnie 3 dni tyle się wydarzyło... Dostałam telefon od przyjaciółki, z którą nie rozmawiałam przez trzy lata. Mieszka w Jeleniej Górze, ale nigdy się nie widziałyśmy, a nasza znajomość rozpoczęła się na forum internetowym (róż, śłit, i róż, czy coś takiego), więc powzięłam plany odwiedzenia Loli i przy okazji zobaczenia jeleni na górze (albo góry z jeleniami, hmm, nie wiem, jak zinterpretować nazwę miasta). Tak więc spakowałam walizkę... no dobra, tak więc spakowałam siedem walizek, władowałam je do mojego podrasowanego oczywiście-różowego malucha (kit, że nadal nie mam prawa jazdy) i ruszyłam w drogę.
Po drodze prawie zostałam staranowana przez garbusa, który dziwnym trafem wjechał na mój pas lub też jechał pod prąd. I jeszcze śmiał wrzeszczeć, że jak się jedzie, to się nie maluje ust patrząc w lusterko, pff. Pokazałam mu środkowy palec i rzuciłam na jego maskę mój satynowy różowy staniczek. Ups, po chwili we wstecznym zauważyłam, że wpadł do rowu, ale co tam. Jego problem. Kiedy wreszcie przyjechałam do Loli myślałam, że padnę z nóg. Ale znowu jakimś tam Jezusem nie jestem, więc zapukałam do drzwi.
Otworzyła mi jakaś kobieta, która... okazała się być Lolą! Normalnie jakbym zobaczyła siostrę bliźniaczkę. Metrowe tipsy, dwumetrowe szpilki, obcisła, lateksowa, różowa mini i gorset unoszący cycki. Z kącika ust zwisały Jej dwa papierosy, a za uchem miała całą paczkę... Marlboro, moich ulubionych! Rzuciłam się Jej na szyję, a kiedy się z Nią witałam... zobaczyłam zaiste najbardziej boskie stworzenie, jakie w życiu widziałam. Za plecami Loli zobaczyłam dwumetrowego faceta bez koszulki, paradującego po mieszkaniu w puchatych różowych stringach z napisem "cheependels". Wręczyłam więc Loli moje siedem walizek, ja sama zaś pobiegłam mrugać i machać rzęsami do boskiego stworzenia o długich ciemnych włosach (jak się okazało - był bratem Loli) i seksownie opalonym kaloryferku (i całym ciałku także). Boskie stworzenie na pytanie, jak ma na imię odpowiedziało : Paweł-przestań-się-gapić-na-mojego-penisa. Ups, zauważyłam, że rzeczywiście to robię, spojrzałam Mu więc w oczy i zapytałam o wiek. "31-przestaniesz-się-gapić-na-mojego-wacka-czy-nie?" - odpowiedział. Zaczęłam więc głaskać Jego kaloryferek i powiedziałam : ożeń się ze mną, mam duże łóżko. Tak więc Paweł-przestań-się-gapić-na-mojego-penisa wziął mnie na ręce i oświadczył osłupiałej Loli, która zlana potem po wtaszczeniu moich siedmiu walizek na piętro właśnie stanęła w drzwiach, że bierze ze mną ślub. Lola zapytała rzeczowo kiedy, na co odparłam - jutro.
Tak więc pojechałam kupić suknię ślubną (którą macie przyjemność oglądać na zdjęciu) i zamówić kwiaty oraz samochód wódki i zaklepać datę w kościele. Pawełek zaś zakupił garnitur w kolorze gaciowego różu.
Później nastąpiła noc przed-poślubna, której opisanie tutaj pominę ze względu na małoletnich czytelników.
Następnego dnia zrobiłam sobie makijaż pasujący do sukni (smooky-diabolic-eyes) i poszłam do kościoła. Nie muszę dodawać, iż Lola była moim świadkiem. Świadkiem ze strony boskiego stworzenia zaś był Adamus, Jego kolega z sanatorium (kiedyś Paweł leczył tam swoje halluksy).
Kiedy ksiądz zobaczył jak cudownie wygląda panna młoda spadł z ambony, ale to nieistotny szczegół.
I już zaczęła się ceremonia, wszyscy mieli łzy w oczach, już po przysiędze, pada zdanie "Jeśli ktoś ma coś przeciw temu małżeństwu - niech powie teraz lub zamilknie na wieki" i nagle nieoczekiwany zwrot akcji - do kościoła wpada arab w różowym garniturze, w rękach trzyma pistolet i krzyczy : JA MAM.
Wszyscy spoglądają na nieproszonego gościa z wyrzutem. Ja zaś obracam się i rzucam w Jego stronę : co jest, kurwa? Gościu spogląda na mnie i mówi : Gdańsk. Odwyk od noszenia szpilek. Pokój numer 117, 56 pozycji, pamiętasz?
Och, shit. Tak, tak. Pamiętam. Mówię : a więc to Ty, co mnie później zdradziłeś z moim kuzynem? Ty podła świnio.
W tym momencie ksiądz osunął się bezwładnie na ziemię, ale nikt nie zwrócił na to uwagi, wszystkich bardziej interesowała nasza wymiana zdań.
Arab patrzy się na mnie z wściekłością i wymierza we mnie lufę : A teraz zawijaj kiecę, bo zaraz będę się żenić z Twoim kochasiem, Pawełkiem.
Spojrzałam na Pawła-przestań-się-gapić-na-mojego-penisa i zauważyłam, że patrzy na Niego z uwielbieniem.
Odsunęłam się więc od ołtarza, obejrzałam ślub Pawła-przestań-się-gapić-na-mojego-penisa z Arabem i poszłam do Loli pocieszać się kilogramami Nutelli pomieszanej z kokainą i surowymi łososiami.
Ach, życie jest o-krut-ne!
Inni zdjęcia: Zamek Czocha purpleblaackSparta 2praga - Opava wroclawianinMalina lepionkaSikora bogatka slaw300Troska. rainbowheroineNie ma Ciebie rainbowheroine‘Nie chciała się zgodz martawinkel9 / 03 / 25 xheroineemogirlx1407 akcentovaTurkusowo, fioletowo i w Pumie xavekittyx