Tłumaczenia były zbędne, były również irytujące do tego stopnia, że w połowie drogi zeskoczyłam z niego prosto na dowartościowaną parasolkę szturmową i do zamku postanowiłam wrócić sama...
Komentarze
xxyoursunxx ` matko .. jakie to boskie . !
czemuu to nie jest w polecanych . ?!
aż zaniemówiłam .. ! łooo . !
allsa Strasznie dawno u ciebie byłam.
Znajdę kiedyś czas to zagłębię się w twojej niesamowitej twórczości.
Rewelacyjny strój i zdjęcie. Pozdrawiam :)
PS: Czy urodziny masz 25.XII? Pamiętam, że kiedyś chciałaś kwiatka na urodziny :)
sancz0 Zamek jak zawsze, stał na wzgórzu otoczony fosą. Bez wody, bo wypiły ją jeszcze jesienią , spragnione smoki, w drodze do ciepłych krajów, odlatując w regularnym kluczu, razem dzikimi kaczkami. Gdy miałam do niego raptem cztery wiorsty, okazało się, że parasolka szturmowa odmówiła mi posłuszeństwa i postanowiła wznieść się w powietrze. Nie mogłam jej zostawić, ponieważ w jej rączce znajdował się zatruty sztylet, którym miałam zgładzić zgodnie z przepowiednią jednookiej czarownicy, podłego Dowódcę Straży Przybocznej, który od dawna planował spisek mający na celu pozbawienie mnie wszystkich podwiązek. Uniesiona w górę, przez wierzgająca parasolkę szturmową, zobaczyłam coś, czego nigdy nie powinnam zobaczyć...To było coś, co zmroziło mi i tak już zmrożoną krew w żyłach...Włosy stanęły mi dęba...Zamknęłam oczy i krzyknęłam...Krzyk, głucho potoczył sie wokół, odbijajać się jak piłeczka o strome okoliczne szczyty... Pierwsze pęknięcia były niewielkie, lecz po chwili - śnieg ze wszystkich zboczy, jak lawa sunął w dół - zabierając po drodze wszystko , co odważyło się mu sprzeciwić... Lecz to był dopiero niewinny początek .... czas armagedonu, był tuz , tuż... :)
O sobie: -Jaka jesteś?
-Nie pamiętam... Chyba byłam dzieckiem, a teraz stałam się żeńską wersją Piotrusia Pana... Małą Frowinel, która nie chce dorosnąć...