W końcu mój nowy królewicz otworzył oczy... Nieobecnym wzrokiem popatrzył na mnie. Jego spojrzenie było jakieś inne... Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że głupsze, ale wtedy o tym nie myślałam. Zapatrzona w jego tęczówki, które zmieniły barwę z piwnych na szkarłatne, co najpewniej było wynikiem ubocznym rzuconego czaru, nie zwróciłam uwagi na resztę jego wyglądu. Dopiero po dłuższej chwili mój wzrok odwróciło różowe futerko wokół oczu, brak powiek i coś wystającego z... czoła?!
Odsunęłam się gwałtownie i spojrzałam na całą jego... hmm... sylwetka chyba tu nie jest dobrym słowem...