Reggae na Piaskach.. bardzo wyjątkowy czas, wyjątkowa atmosfera i ludzie. Będąc wtedy na piaskach czuję się jakbym była w całkowicie innym mieście, daleko od domu, z dala od problemów, z ludźmi których w jakiś sposób kocham- z ktorymi łączy mnie miłość do muzyki.. Tam godzina mija jakby minuta. Łzy w oczach mi się zbierają bo już tęsknię. Ale właśnie rzadkość spotkań z tymi ludźmi czyni je takimi pięknymi i mocno wyczekiwanymi.
Nie mogę określić jak było w sobotę, gdyż bawiłam się wtedy na weselu kilka metrów od piasków, ale niedziela była genialna. Mega fajne koncerty: Raggafaya dała mega dawkę pozytywnej energii, podczas koncertu Zebry miałam totalny odlot(baaaas....), Bethel jak zwykle bez zarzutow ; ) i na dobry koniec Uwe- trochę spokojniej, ale równie miło, zresztą nie miałam już siły szaleć. Oprócz tego bardzo fajne bylo wspólne bębnienie zarówno przy stołach jak i pod sceną- mam nadzieję, że będą filmiki : ). Oprócz koncertów i bębnienia czas równie dobrze zagospodarowany.
Z forumową rodzinką nigdy nie mogłabym się nudzić. Co chwilę można się pośmiać i nawet, jeśli coś mi totalnie zrypie humor, to tytuł ,,najbardziej pozytywnej ekipy" nie zawodzi. Po czasie było okej ; ). Resztę wspomnień zachowam do siebie bo i nie chcę i jednocześnie nie byłabym w stanie tego tu wypisać. Łóżko powoli woła, więc chyba pójdę, bo nie chcę powtórki z dzisiejszego poranka (ledwo usiadłam na ogrodowym krześle, to obudziłam się godzinę później nie wiedząc gdzie jestem.)
Bardzo cieplutko dziękuję wszystkim z którymi spędziłam ten czas,
zwłaszcza kochanej RRRodzince!
Dzisiaj tylko w słuchawkach Uwe Banton i Raggafaya.
Wracam do wspomnień.. ; )
Idę się rozmarzyć, dobranoc!