do bilasnu doszły trzy ciacha, i troszkę lodów- mama chciała chyba się zrehabilitować a wie że jestem łakomczuch ogromny, jestem raczej sczupła/normalna więc moje apele z cyklu "halo jestem na diecie" raczej są juz bagatelizowane, o bulimii wszyscy już na szczęście zapomnieli, nie chcę żeby się o mnie martwili, dlatego nie mogę znów w to wpaść. nie będę się przejmować jedzeniem. nie będę. nie będę się obżerać jak pigi. jedzenie ma mi dostarczać energii do ćwiczeń i do życia, ma być chwilową przyjemnością a nie moją ulubioną rozrywką. boję się jutra, lodówka jest solidnie zaopatrzona, plus te ciastka i lody a na obiad prawdopodobnie makaron z serem- uwielbiam...a więc postanowienie na jutro- obiad na małym talerzyku 0 dokładek, ewentualnie mała miseczka lodów na deser.
dobranoc motylki ! :*
aktywność:
bieganie 3,5 km, bieganie po schodach góra dół przez 5/6min skalpel