Cieszyłam się na weekned a on tak szybko minął. I do tego pogoda była okropna, więc jedynym plusem weekendu było spędzenie go z W. jak i zakupy, no i najważniejsze- zero nauki :D.
Zdecydowanie ten semestr jest najbardziej lajtowy, zero laboratorium, co za tym idzie zero sprawozdań. 4 egzaminy na koniec, z czego będą tylko 2 a reszta to obecność i referat :). Czwartki i piątki wolne. Żałuję, że nie załatwiłam sobie pracy. Ale trudno.
Za to wiem, że 3 rok będzie najgorszy pod względem nauki. "Człowiek jest mocny", więc uda się.
Dzięki temu luzowi mam czas na książki, z czego się bardzo cieszę. Mam czas na filmy, kino i planuję spędzić aktywnie weekendy o ile będą ciepłe.
Mam okropną chęć na czekoladę, batona etc. Cokolwiek. Ale nie chce mi się wsiadać w samochód i jechać do sklepu. Więc zostaje mi zrobienie sobie kakao lub płatek czekoladowych. Ale to nie to samo :P.
Edit.: Zdjęcie specjalnie rozmazane ;)