Jestem w szoku photoblogowej jakości ;oo
Masakra...
Fot. mój najwspanialszy Kuzyn <3
Dziś mądra Ola wybrała się rowerem do stajni... w samo południe...dojechałam... i opadłam z sił.
Konie opluskałyśmy wodą, sieszyły się jak głupie xD
Później sprzątnęłyśmy w boksach do czysta (jak codzień) i była prawie 14-ta.
Poszłam do domu właścicielki stajni, chwilę pogadałyśmy i nagle zrobiła się 14.25 :D
Zadzwoniłam do mamy, czy już wychodzą z pracy (normalnie mają do 15-tej). Powiedzieli, że za kilka minut wyjadą, a ja miałam klucze, a więc musieliby podjechać do stajni po klucze od domu, i wrócić spowrotem. Wykombinowałam, że wezmą mnie do domu, a rower zostawię w stajni, i wrócę nim którymś tam razem, ale na szczęście Tatuś powiedział, że przecież mamy bagażnik na dachu na rowery (jeszcze z wyjazdu nad morze), i przyjechali po mnie, zapakowali na dach rower i do domku.
Teraz zbieram siły na wieczorną jazdę...