Wiem, że zdjęcie trochę ciemne i mało widać, ale niestety zrobiła mi je jakaś miła pani i nie bardzo się do tego przyłożyła. Fotka też z Egiptu, a chodzi w niej o to, że to małe coś na moim ramieniu to prawdziwy, żywy krokodyl, a raczej krokodylek. Był taki słodki, że musiałam go wziąść na ręce. Oczywiście na 30 osób z mojej wycieczki żadna nie odważyła się dotknąć małego, bezbronnego krokodylka. A on był bardziej przerażony od nas. Kiedy go wzięłam jego serce waliło jak oszalałe. No cóż, ale to jeszcze nie koniec egipskich wspomnień....
Och jednak jak dobrze już być w domu. Mój Maciołek kochany tak ślicznie się ze mną przywitał parę dni temu, chyba się za mną troszkę stęsknił. Ale teraz już jesteśmy znowu razem. Jeżdżę do niego codziennie i ostatnio taki się grzeczniutki zrobił, już coraz mniej kombinuje na jeździe jak utrudnić mi życie. Ale ja i tak go kocham, nawet jak się trochę na niego pozłoszczę.
P.s pani L. wspominała dzisiaj coś, że pan R. niby jutro na jakieś zawody jedzie, no ale mi nic o tym nie wiadomo, ale noc jest jeszcze młoda
Pozdrowienia dla:
Anuli
czamara88
lordowaa
amore89
westalka69
jagienka369
pyiada
antoszthehorse
wanilcia
pelzusia
pizgolek
kolorowa15
i innych