W końcu zdjęcie ze skoków. Co prawda przeszkoda prawie żadna, ale zawsze to skok. Pewnie myślicie, że jakiś trening skokowy i w ogóle. A gdzie tam, pana R. ze spółką nie było. Anula moja biedna zadzwoniła do niego na kom. żeby się zapytać, czy może na coś wsiąść, a on że nie. I miałyśmy ździwko. Anuli humorek trochę się popsuł, ale się jej nie dziwię. Ja tam zawsze mam mojego Maciołka kochanego. Anula postanowiła, że poprowadzi mi jazdę- drążki i te sprawy. Potem zażartowała że mogłabym sobie poskakać, bo to przecież mój koń, a nikogo nie ma poza panem Gerardem, a ja tam mówię dobra skaczemy. Anusia po aparat pobiegła. Najpierw ona mojego Macioła trochę wygalopowała( z powodu mojej choroby trochę stał i ma chłopak energii w nadmiarze, a jej się tak boi, że nawet jej nie próbuje bryknąć, nie to co mi) i potem zaczęła skakać, najpierw malutkie, potem trochę wyższe. Potem ja skakałam takie pierdółki, pare razy z zamkniętymi oczami, żeby się oduczyć pewnych uciążliwych dla konia nawyków ( pomysł Anuli, ale się sprawdził). Potem znowu Anula skakała i ja w końcu mówię Anka dawaj tą 120 cm. Anula trochę się bała, ale zmobilizowałam ją i zrobiła to i Macioł ślicznie skoczył ( efekty będą na pb lechevala). No i dałyśmy Maciołowi już spokój. Ładnie się chłopak spisał. Po dzisiejszych skokach Anka zmieniła zdanie o Maciołku, którego dotychczas nie cierpiała, teraz mówi że to zarąbiasty koń. No ale Macisko to fajne konisko
Pozdrowienia dla:
Anuli
czmara88
agatadama
pelzusia
wanilcia
westalka69
amore89
kolorowa15
piyada
malejestpiekne
jagienka369
lordowaa
antoszthehorse