Hm... nie mam co dodawać ;] wszechobecnie oklepane stwierdzenie, ale bywa i tak. Nie ma mnie tu zbyt często, z kilku powodów. Mianowicie: nie mam czasu, nie mam chęci, jestem zajęta czytaniem i jedzeniem czekolady ;] Ostatnio "Herbatniki z jagodami", teraz "Zdąrzyć przed panem Bogiem"- co dodam, że już mnie nudzi. Chyba lekki przesyt. Następnie w planach "Cyfrowa twierdza", "Cierpkość wiśni" i "Smak świeżych malin".
Odonośnie zdjęcia, to jest ono dla tych, którzy tęsknią za starym Werem. Takie troche oślate, ale cóż.
Prócz tego, że ostatnimi czasy dopadł mnie niechciej zwyczajny, to nie dodawałam notek, booo mature pisałam! Buehehe ;P jakby to w ogóle coś zmieniało... jakbym sie coś uczyła to jeszcze miałabym na co zwalić, a tak? Jedynie na to, że te matury miały miejsce. Środa polski- temat o Weselu, sprawdzając w kluczu poszedł nieźle;] czwartek angielski- klasycznie jak to zwykle ja;] Ciekawe czy będą mieć jakieś zastrzeżenia co do moich form pisemnych ;P bo tak lajtowo to jeszcze niczego nie pisałam no a w piątek biologia co mniej więcej wyglądało tak: "mhm... to sobie przypomne to bede wiedzieć, to... aha to pamiętam było, trzeba przypomnieć, oo to też do przypomnienia" więc takie tylko rozeznanie ile musze sie nauczyć ;P nie zdziwie sie jak nie zdam, bo w końcu nic nie powtarzałam, a biologia skończyła mi sie rok temu :P
Sobota- szkoda gadać, wkurw jak sto pieronów
Odnośnie dnia wczorajszego- odpust w Łące. Jednak jestem strachajło okropne. Nie moja wina jak mi naopowiadali gupot i sie bałam:> Na moje szczęście nie miałam bliższego kontaktu z Mikołajami, no i w sumie oni też szczęście mieli, bo byłam nie w sosie ;]
Dostałam wielkieeeeego lizaka od mężczyzny mojego życia i wpieprzaliśmy metrowe żelki. Ogólnie humor wczoraj był niezbyt dobry, ale ok 21.00 samopoczucie poszło 100% na + i było wyśmienicie a to za sprawą Piotrka- oczywiście.
You make me soooooooooooooooo HOT! ]:-> :*
Love ya! :*