Pogoda masakryczna
Co chwila deszcz, burza ... w sumie cały dzień żeby coś zrobić to trzeba korzystać z chwili
Rano wyszłam z Hajdi, maluda najpierw pobawiła się chwilę z Pingiem
Później porzucałam jej frisbee
Z Arbim jazda na łące
Miałam go na czambonie, bryknął tylko kilka razy ale za to coś mu się na podnoszenie wzięło
Trochę był buntowniczy, ale daliśmy radę
Ogólnie sporo wyginania i zmian kierunków
Po powrocie do stajni konika zamyłam, dałam smakołyki i do boksu
Popołudniu słuchawki i spacerek z Hajdi
Najpierw poszłyśmy nad jezioro, maluda sobie popływała
Później przeszłyśmy się po lesie
Jak mijałyśmy stadion to Hajdi usłyszała jakieś hałasy i trochę się zestresowała chociaż tragedii jak na nią to nie było
Do puki szła luzem, ale jak ją wzięłam na smycz to zaczęła się ciągnąć i karabińczyk u nowej smyczy nie wytrzymał
W domu smycz naprawiłam, wzięłam inny karabińczyk i udało mi się smycz doprowadzić do dobrego stanu