Wiecie co postanowiłam coś napisać.
Dokładnie rok temu spełniło się moje największe marzenie, własny koń.. Płakałam ze szczęścia wiedząc że nic nas już nie rozdzieli ale niestety, w życiu bywa ciężko. Moja choroba niedawno zaczęła dominować, bieganie od lekarza do lekarza ciągłe sterydy i ciężkie funkcjonowanie. Teraz, gdy to pisze łzy same spływają mi po policzkach, bo nikt nic nie rozumie. Rodzice zdecydowali, ja mam nie wiele do gadania. Mimo to się nie poddam, będę walczyć o niego dopóki będzie jakakolwiek szansa, wierze że najlepsze jest jeszcze przed nami. Ciężko mi to pisać ale musze dziś wybił dokładnie rok. Już rok mogę z dumą patrzeć na Archimedesa, ale nie ważne czy będzie ze mną czy nie, chce żeby był szczęśliwy.. i to teraz jest moje największe marzenie. Chciałabym móc być przy nim ale niestety nie wiem czy jest taka szansa. Nie wiecie jak bym się cieszyła mogąc go jeszcze zatrzymać, dosiadać jego miękkiego grzbietu, godzinami wtulać się w jego sierść i spoglądać w te tajemnicze pełne blasku oczy. On zawsze będzie ze mną, a nawet we mnie.. Nigdy nie przestane go kochać.
02.03.2014 <3