Łatwiej by było widzieć świat z zamkniętymi oczami a na dodatek w różowych okularach. Kurwa.
Psychika na tym etapie życia mówi mi donośnym głosem STOP. Przez pryzmat ostatniego roku na lini tego nędznego życia są praktycznie same błędy. Shiet, nie sądziłem, że tu wróce by wylać swoje żale xd.
Cóż, żałuję popełnionych decyzji, nawet psycholog radzi dobrze, nie słucham jej. Nie wiem dlaczego. Nie wiem dlaczego nie umiem się już kontrolować, nie wiem dlaczego tak bardzo jestem kurwa głupi. Przede mną ostateczna szansa, albo wóz albo przewóz. Zobaczymy. Od tego zależy autentycznie kurwa wszystko, inaczej nie będę szczęśliwy znów przez kilka ładnych lat. Szczęście to pojęcie względne. Dla mnie to ucieczka. Jestem szczęśliwy gdy realizuje swoje pasje, ale jest to chwilowe, kurwa a szkoda.
Chciałbym być z nią szczęśliwy. Szczęśliwy to znaczy naprawić wszystko i być z nią. Mieć tą kurewską świadomość, że to jest możliwe. Narazie mam mętlik choć to bardzo delikatnie powiedziane. Frustracja, bezradność i inne podobne określenia już dawno wykurwiły ponad skalę.
Co robić?
Kurwa, co robić..