Nic się nie cieszę z tych świąt. Serio. Nawet mamie to powiedziałam, że chętniej zostałabym w domu. Zaszyła się pod kołdrą i przespała święta.
Pytała czy jest wszystko okej i czy jestem smutna. Ogólnie wszystko jest ekstra i jestem szczęśliwa. Ale jakoś kurna chyba wyrastam z tego (chyba też trochę za wcześnie...)
Na zdjęciu moja ukochana ramoneska, którą mi ktoś ukradł
Dzisiaj w końcu przyszły bombki trochę ich mało ... kurcze, może jak Łuki wróci z pracy to pojedziemy po lamki i sznur i będzie to jakoś lepiej wyglądało. Też tak macie że tylko przód choinki jest przystrojony a z tyłu świeci lampkami i sznurem?
Nic mi się dziś nie chce..., a muszę umyć podłogi po Panu Elektryku, który już od 8 rano zmieniał nam instalacje. Tym samym jestem nie wyspana, głodna (zaraz zjem krem z pieczarek) i znów mam sprzątanie.
Szczerze to chyba jestem trochę nieszczęśliwa tylko sama przed sobą jak zawsze się okłamuje.