tak tak proszę państwa- oto pierwsza notka na tym blogu NIEpisana ręką ( a raczej klawiaturą) I sekretarza :D
rzecz tyczyć się będzie wydarzenia z zamierzchłej przeszłości [czyt. ostatniej soboty]--> rajdu rowerowego dookoła gopła
o 12.26 miałem busa... nie nie to nie ten PiBi !!:P
warto może cofnąć sie kilka godzin przed rajd aby zrozumieć dramat, katorgę i cierpienie co poniektórych uczestników rajdu...
otóż ów wypad odbywał się kilka godzin po 18 u niejakiej katarzyny p. (zwanej czasem Parchem ]:->)
a że niektórzy zabalowali za ostro to za wiele nie trzeba chyba mówić :P ([b]owoce leśne [/b]się kłaniają i do picia zapraszają)
około godziny bardzo-wcześnie-porannej na pięknym inowrocławskim Dworcu Centralnym (tak, tak mamy taki dworzec) zebrała się ekipa [b]kasprowiczan[/b] (zjednoczone siły 2a 2b 1a 1e oraz Edmund M.)
odprawy oraz błogosławieństwa udzielił nam sam I sekretarz, którego mieliśmy przyjemność spotkać tamże. jechał on jednak gdzieś w sobie tylko wiadomych celach :D:D
po kilkudziesięciominutowej podróży jakże piękną polską koleją, kolarze wysiedli w cudnej mieścinie (która charakteryzuje sie tym,że nic w niej nie ma specjalnie ciekawego) zwanej Piotrkowem Kujawskim
jadąc przez najliczniejsze chynchy, rympy, wertepy i inne chaszcze dotarli kolarze do mietlicy, gdzie znajduje się jedno z najstarszych grodzisk średniowiecznych (nomen omen w postaci wału ziemnego zarośniętego trawą i drzewami)
zwał jak zwał, dzielni kolarze wysłuchali ciekawej historii z ust Przodownika Turystyki Kolarskiej-- Edmunda M. i ruszyli w dalsze tany.
przeprawiając sie przez gopło promem, zwiedzając nadgoplański park tysiąclecia (z daleka :)?!), oglądając kościoły,stodoły, kamienie ze swastykami, sklepy bez lodówek:D, wiejskie potańcówki chronione przed wścieklizną, upadki rowerowe jednej z kolarek ([b]strzeż Bóg [/b]z frakcji) kolarze urozmaicali sobie czas rozmowami, gawędami oraz innymi atrakcjami.
z czasem zajechali kolarze do stolicy kujaw wiejskich... znaczy sie do kruszwicy (KFC), grodziska Gallyny.
posiedzieli sobie pod "Zajazdem u Piasta", zrobili zakupy w POLO (bo jakżeby inaczej:P), zwiedzili kolegiatę, gdzie przyjęła ich radośnie procesja pogrzebowo-weselna :) sypiąc k'nim kwiaty.
obserwowali również zakłady tłuszczowe, linie kolejowe których nie ma (a po których Przodownik Turystyczny miał przyjemność jeździć koleją, gdy jeszcze były tam gdzie ich nie ma:P)
w końcu przez ojcowiznę Przybyszewskiego (Łojewo) i Szarlej, kolarze dotarli do miasta stołecznego , gdzie po miłym rozstaniu każdy rozjechał się do domu, by swej matce (jeśli tego nie zrobił do tej pory) życzenia najlepsze z okazji matczynego święta złożyć.
tak w skrócie (telegraficznym) wyglądał rajd :)
a kto nie był ten trąba!(jerychońska):[smiech]
z turystycznym ahoj! Kapitan Jaworowicz zwany również Cieciem:[luzak]:[luzak]
[i]*tytuł zdjęcia jest cytatem z piosenki lecha janerki jakby ktoś miał wąty :P[/i]