czy zawsze tak już jest
że wraz z jesienią nadchodzi jakiś taki smutek,rozmyślenia o tym co utracone
nie ma go już długo, właściwie to nigdy go nie było, BYWAŁ sporadycznie
zawsze, kiedy go potrzebowałam był dalej niż mogłoby sie wydawać
kiedy wracała radość, zadowolenie z samej siebie- on też wracał w naj mniej spodziewanym momencie
moja postawa na nie wzruszoną robi wrażenie na innych, ale co ze mną!?
w środku jestem taka słaba, potrafie otworzyć się tylko przed sama sobą
więc, po co mi ''przyjaciele''? PO CO !? skoro nawet nie potrafie powiedzieć im, jak jest naprawde
A JAK JEST!? - pusto, szaro! otacza Cię, wielu ludzi, śmiejesz się, wygłupiasz, uśmiech nie schodzi Ci z twarzy, zawsze znajdzie się żart na każdą okazje, ja tu ja tam, ja wszędzie.
wracam do domu, kłade sie sama ze sobą i wiem, że wcale nie jest tak jak być powinno i na pewo nie jest tak jak to wszystko wygląda.
jestem słaba, ale postrzegajcie mnie nadal jako silną, wytrwałą.
no cóż, szkoda moi ''kochani przyjaciele'', że nawet wy nie potraficie mi pomóc
a TY, TY prosze już nigdy nie wracaj
UTRATA WAGI, tak tym sie teraz zajmuje
idzie dobrze, oczywiście mogłoby być lepiej
nie zapycham się jedzeniem, zroumiałam że to nie rozwiąże moich problemów,chce zrzucić te pare kilo, dla siebie
chce spojrzec w lustro i powiedzieć : TAK WŁAŚNIE POWINNAM WYGLĄDAĆ
D.