-Słucham ? - Zdezorientowany chłopak spojrzał na Polly oczekując wyjaśnienia.
-Zamknij się ! - Krzyknęła dziewczyna po czym wstała i wybiegła z kawiarni.
Była na niego wściekła. Jak on śmiał tak ją obrażać ? Może i uratował jej życie i to dwukrotnie , ale nawet to nie dawało mu prawa traktowania jej jak małe, głupie dziecko. Przestała biec by złapać tchu. Rozejrzała się po okolicy i gdy juz spostrzegła gdzie się znajduje, z ulgą skierowała się w stronę parku. Zdążyła już trochę ochłonąć, a gdy siadała na ławce pośród drzew, złość opuściła ją już prawie całkiem.
-Hej. - Usłyszała znajomy głos, który przeszył jej ciało jak sztylet.
-Czego chcesz Jerry?- Z trudem zdobyła się na powiedzenie tego jak najbardziej arogancko.
-Chciałem pogadać. - Chłopak przysiadł się na ławce obok nie zważając na odrazę malującą się na twarzy Polly. - Tęskniłem. Wiem, że to wszystko nie wyszło tak jakbyśmy chcieli, ale nie jest jeszcze za późno by to naprawić. Możemy spróbować jeszcze raz.
-Nie chcę ! Nie rozumiesz tego !? Zraniłeś mnie. Zdradziłeś. Obiecywałeś, że będziesz mnie kochać i co z tego wynikło? Nie chciałam się z tobą przespać to puściłeś się z inną ! Jesteś zwykłym chamem ! Nie chce cię znać ! - Dziewczyna z trudem powstrzymywała łzy.
-Wiem, że źle zrobiłem, ale proszę cię daj mi jeszcze jedną szansę. Obiecuję, że tym razem będzie inaczej. Zacznijmy wszystko od nowa. - Polly próbowała odejść lecz Jerry złapał ją za rękę i wbijając palce w jej skórę, kontynuował.-Nie możesz odejść! Potrzebujesz mnie. Wiem, że nadal jestem dla ciebie ważny. Nie zaprzeczaj!
-Hej Słonko! Wybacz, że się spóźniłem, ale w kwiaciarni była duża kolejka i.. Polly, czy wszystko gra ? Oboje obrócili głowy by spojrzeć kto im przeszkodził.
-Kim jesteś ? - Jerry nie dał dojść dziewczynie do głosu.
-Jestem chłopakiem Polly, a ty to ...?
-To Jerry. Mój były. Właśnie powiedziałam mu, że lepiej będzie jeśli na zawsze zniknie z mojego życia. - Dziewczyna ośmieliła się w końcu coś powiedzieć. - Żegnaj.
Polly wyrwała rękę z uścisku Jerrego, a ten z wielką złością odszedł nie mówiąc, ani słowa.
-Dzięki.
-Nie ma sprawy. Chyba nabieram wprawy w ratowaniu Cię. -Uśmiech znów zagościł na jego twarzy dodając mu uroku. - Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Przejdźmy się i porozmawiajmy. A właśnie. Proszę, oto kwiatek dla Ciebie.
Mike wręczył, jej śliczną białą różyczkę, której końce obramowane były cieniutką czerwoną linią. Polly przyjęła ją i razem ruszyli wzdłuż ścieżki.
___________________________________________________________________________________________
Dzisiejsza notka z dedykacją dla pewnego zajebistego pana ;* .
cerivant.fbl.pl <3
i jak zwykle zapraszam na mojego oficjalnego bloga ;)
chocoladkaa.fbl.pl