***
Nie było mi trudno być samotnikiem. Odkąd sięgam pamięcią, najczęściej wybierałam samotność albo może to działo się tak, że to ona wybierała mnie. Kiedy potrzebowałam pieszczoty, na chwilę zbliżałam się do ludzi. Potrzebowałam ich, by być między nimi, bawić się, rozmawiać, słuchać, patrzeć, pić, by dotknąć choć namiastki bliskości drugiego człowieka. I tak oto nadałam mojej samotności znośny wymiar, by być nieszczęśliwie szczęśliwą.