Przecież jego już nie ma i nie będzie. W tym jednym wypadku nie można miec nadziei. Wiedziała, nic z patrzenia na drogę, na drzwi, schody nic nie powiedzą. I dlatego to jest trudne do wyobrażenia.Ona. Miłośc, która jest jak krzew. Nie kwitnie i kolczastymi gałęziami obejmuje jej ciało, wrasta w nią. Narzuca jej ciemnośc. Oddziela od zachwytu. Zachwytu ptakiem, drzewem, młodą twarzą. Cóż zostało w pamięci? Linie ust? Ruchy nóg? Może łąki siwego wieczoru; a jej uczucie? Nie zostanie uwiecznione jego dłońmi, ale jej uczucie? Jej uczucie..? Może to już tylko ból, który wzrasta i bierze w posiadanie jasne ciało...